Ja, Ego,
Mnie, Mi, dla Mnie, Ego i Moje, Ja byłem, Ja zdobyłem, Ja potrafię, Ja pragnę,
Ja tu rządze, Ja wiem, Mój, Ja jestem...i tak dalej
A gdyby tak
"Ja" nie było?
"Ja"
jak prawdziwy GPS prowadzi nas przez życie, czasami bywa to źródłem udręki
(psycholog społeczny Roy Baumeister twierdzi, że jesteśmy jedynymi zwierzętami,
które mimo tego, że są najedzone i bezpieczne, bardzo często czują się
nieszczęśliwe....) ciągle porównujemy się z innymi, wciąż nam towarzyszy
niepewność i obawy o naszą reputację. "Ja" kieruje naszą uwagą i
pamięcią...dlatego zawsze, gdy oglądamy zdjęcia widzimy najpierw siebie, a nie
innych. Prawie zawsze jesteśmy niezadowoleni z siebie na tych fotografiach,
ponieważ nasze "Ja" wyobraża sobie nas jako innych.
Czytałam,
gdzieś, kiedyś o odbytych eksperymentach Gordona Gallupa, na ich podstawie
zapisano, że już dwuletnie dzieci przeglądając się w lustrze rozpoznają siebie i próbują
zdjąć z czoła kropkę przyklejoną im podczas snu - dzieci wiedzą, że to coś
obcego...i tak już zostaje...mamy w sobie swoje "Ja", które
kontroluje całe nasze życie... i ci, co mówią, że tak nie jest, okłamują samych
siebie..
Hamlet w
sztuce szekspirowskiej mówi:
"Rzeczy nie są ani dobre a nie złe. Są takie,
jakimi nam się wydają."
Jednak nasze "Ja" często wydaje nam się
niedoskonałe. Ponieważ wciąż nie dorasta do naszych własnych oczekiwań. Czasem
uciekamy od siebie...zatracamy się w pracy, projektach, szukamy kolejnych szkół
i kursów, otaczamy się masą ludzi, włączamy głośno muzykę, tylko po to by nie
być sam na sam, samoświadomość boli, jest niewygodna, niedoskonała...niezrozumiała
Nasze
szczęście i nie-szczęście do siebie mamy dostęp przez 24 godziny na dobę. Do
myśli, pragnień, uczuć...jesteśmy „My” z "Ja". Nie mamy dostępu do
innych…
Ostatnio
wciąż słyszę słowo „ opiniotwórczy”. Spotykam opiniotwórczych, opiniotwórców, wielu próbuje
mi wmówić, że ja nie wiem, ale oni tak- wiedzą i wiedzą lepiej…bo…
W większości wypadków wyraz ten jest jednak
źle używany, a to z kolei, moje „Ja”, prowadzi do wielu nieporozumień, a także
postępującej zmiany znaczenia wyżej wspomnianego określenia w mojej
świadomości.
Sprawdziłam,
co na ten temat mówi Słownik Języka Polskiego PWN
opiniotwórca
– ten, kto z racji swego autorytetu tworzy i
upowszechnia opinie.
Rozumiem to tak,
że osoba, która wygłasza opinię nie zawsze jest opiniotwórcą. Opiniotwórcze przekazy musiałyby stać się
słowami innych osób, wywrzeć pewien wpływ na stanowisko odbiorców opinii.
Spotykam się
z wieloma próbami opiniotwórczych wygłoszeń, na wiele tematów. Często, a nawet
bardzo często sprawdzam to w innych źródłach…chcę wiedzieć!
Jednak zaczynają
się schody, gdy opiniowana jest ja i „Ja”!
Głos mojego
przyjaciela czy może być opiniotwórczy? Oczywiście, że może. Jeśli ta osoba wygłaszająca lub pisząca o modzie
stwierdzi, że buty z jakieś tam firmy są beznadziejne i nagle jej odbiorcy
zaczną dzielić ten pogląd, to będzie ona opiniotwórcą. Jeśli jednak twórca
opinii zachęci innych do odwrócenia się ode mnie…bo…a inni pójdą za jego
głosem, to niekoniecznie będzie opiniotwórcą. Jednak z cała pewnością będzie to
miało wpływ na mój wizerunek.
Aby osoba
była opiniotwórcą – idąc za definicją – musi mieć autorytet wśród swoich
odbiorców, co nie zawsze idzie w parze z ich liczbą. Stworzyć opinię jest
łatwo, a i łatwo ją powielać…a co w przypadku, gdy opinia krzywdzi innych…
Ilu z nas
zastanawia się przed wygłoszeniem jakieś opinii, jaki będzie ona miała wpływ na
dalsze życie opiniowanej osoby? (życie prywatne i życie zawodowe)
Dlaczego
pozwalamy sobie na wygłaszanie opinii o innych?
Czym jest
zmiana opinii, czemu służy i do czego prowadzi?
Czy czasem opiniodawca
nie próbuje chronić swojego „Ja” i skierować uwagę na kogoś innego?
Jedni lubią światło jupiterów i reflektorów, a
inni, wolą spokojnie pracować przy małej lampce. Ostatnio paręnaście razy usłyszałam opinię na
temat innych o innych. Na temat ich życia, ich marzeń…ich kompetencji…i nie były
to opinie pochlebne.
Zastanawiam się, co, po co, dlaczego, w jakim celu?
I tak jak
dość łatwo można zrozumieć krytykę zawodową, tak trudno jednak zrozumieć, gdy
krytykują ci, którzy w danym zawodzie nie pracują, a jeszcze gorzej i trudniej
zrozumieć gdy wylewane są na człowieka epitety i domysły… bo „Ja” wiem lepiej
bo on/ona to…!
Nazywa się to "opinią" zamiast po imieniu nazwać wyimaginowaną
plotką - manipulacją. Utracone korzyści materialne z powodu takiej plotki są wymierne, ale
gdzie jest wymiar tego, co przeżywają ci, których się „opiniuje” albo ich
rodziny i przyjaciele?
Wiem, że
pamięć jest niczym labirynt. Niektóre z jego korytarzy zamykają się pod wpływem
traumatycznych przeżyć. Nasz mózg stosuje ten trick dla ochrony integralności
naszej psychiki. Ale to, co ukryte, ujawnia się czasami ze zdwojoną siłą…
Nie
rozwodząc się dalej proszę cię moje „Ja” nie opiniuj innych, nie pozwól mi na krzywdzenie innych…bądź człowiekiem…bądź
silnie, ale nie obojętne. Niech ten sztuczny świat kreowany przez tempo życia,
anonimowi, pozamykani ludzie, szorstcy mentalnie, nastawieni tylko na sukces lub
przetrwanie na „fali”, niech nie zmylą cię, nie zwiodą. Niech to wszystko nie pozamyka twojej naturalnej delikatności,
żyj wolniej, celebruj każdy dzień, bądź bezpieczne. Wtedy i ja i ty "Ja" szczęśliwiej przeżywać bedziemy każdą chwilę z innymi...